środa, 7 grudnia 2011

WINTER



            Wczoraj spadł pierwszy śnieg... nie miał okazji 'poleżeć' nawet chwili, ale dał początek nadchodzącej zimie. Mam nadzieję, że w tym roku nie spadnie go zbyt dużo, a zima będzie łagodna. Nie cierpię źle odśnieżonych chodników... albo gorzej- oblodzonych, po których spacer w jakiekolwiek miejsce jest nie lada wyzwaniem.  Po cichu liczę na to, że tej zimy matka natura nie potraktuje nas tak brutalnie jak minionego roku. Jestem zdania, że śnieg powinien leżeć tylko od 24 grudnia do 1 stycznia. A przed i po tym okresie, po zimie nie powinno być śladu. Jest piękna, zgadza się, ale przy tym cholernie wredna i niepraktyczna. Najgorsza jest świadomość, że przy każdej, pieszej wyprawie w bliższe bądź dalsze miejsca możesz stracić zęby i zacząć nowy rok z częściową protezą... wrrr...
Dziś wstawię pierwsze zdjęcie brzucha. Zrobiłam jedno na szybko, więc proszę nie oceniać walorów estetycznych... 
Jutro idę na badanie krwi. Muszę określić swoją grupę, do następnej wizyty u ginekologa. Mam nadzieję, że tym razem, chociażby z uwagi na nadchodzące święta, wręczy mi łaskawie zdjęcie usg mojego Malucha. 
Ciągle nie wiem co moja Mama planuje na tegoroczne święta. Irytuje mnie to, bo na prawdę chciałabym wiedzieć. 
Teraz już tylko czekam na powrót Marty i Filipka ze szpitala, przyjście gwiazdki i moich 'allegro-zakupów'. Co dalej? To jeszcze w zamierzonym planowaniu. 

Dom mojego maleństwa- początek 18 tygodnia:




;**