poniedziałek, 19 marca 2012

33





       Hej kochani !! Przepraszam za ciszę jaką tu zostawiłam... moja nieobecność na blogu była spowodowana trochę brakiem czasu, trochę faktem, iż zepsuł mi się czytnik kart SD w komputerze, w efekcie czego nie mogłam zrzucić nic z aparatu... Teraz znów będę dodawać notki regularnie...


   Dziś weszłam w 33 tydzień i czuję się świetnie. Każdy poniedziałek przybliża mnie do mojej Liwuni coraz bardziej... to potwornie ekscytujące... Napisałam, że czuję się świetnie. Chodzi mi o stan ducha, ponieważ co do stanu zdrowia to jest już troszkę gorzej. W sobotę złapał mnie potwornie uporczywy i irytujący ból gardła. Bolesny do tego stopnia, że nie mogłam przełykać śliny, ledwo mówiłam i ciągle chciało mi się przez to płakać... Przełykanie śliny to odruch bezwarunkowy, niezbędny... przy każdym tym odruchu ból dawał o sobie znać, a ja przez to miałam cholernie zły humor... Do tego w gratisie dostałam zapchany nos i kaszel... ekstra, prawda? Dziś na szczęście jest już lepiej, więc mam nadzieję, że już jutro będę mogła wychylić się z domu... Rano dodatkowo zachciało mi się prasować i co się stało? Prasując rzeczy mojej królewny dotknęłam się gorącego żelazka i poparzyłam się. Niby nic, niby to sekunda, a jednak palec szczypie mnie do tej pory... wrrr... 
Wiem, wiem marudzę... Ale jak można nie marudzić, jak ma się kupę rzeczy do załatwienia, na wiele nie pozwala mi mój stan, do tego jest masa kłębiących się myśli, czy np. zdążę zapiąć sprawy z odświeżeniem pokoju do połowy kwietnia, co z niezbędnych rzeczy jeszcze muszę dokupić, etc, etc.
Nie ma dnia żebym nie musiała liczyć kosztów i przy tym myśleć o tym, że dla mojej małej Perełci nie żałuję żadnej złotówki... 
Tylko to czekanie jest takie uciążliwe... zapomniałabym dodać, że temu czekaniu towarzyszą skurcze łydek, nocna zgaga, bóle żeber, 'rwanie' w dole brzucha, kolki przy chodzeniu, coraz częstsze chodzenie za potrzebą... blah, blah, blah... 
Dziwnie się czuję chodząc z wielka piłką przed sobą, ale wiem, że w maju już się jej pozbędę, znów wskoczę w swoje ulubione ciuszki, buty... zacznę pracę nad wyglądem i staż w wychowywaniu swojej Dzidzi. 
Dostałam ostatnio kilka pytań związanych z tym co sobie ostatnio kupiłam. Obiecałam, że pokażę na blogu, więc:








Mukluki- Atmosphere
Kapcie(baletki)- Oysho
Kopertówka- Asos
Treginsy/rurki- Pieces
Sandały- New Look

Sandały pokazałam ze swoją kopertówką, gdyż idealnie do siebie pasują... cieszę się, że udało mi się złapać obydwa cuda. ;D


A w następnej notce pokaże co w ciągu ostatnich 3 tygodni kupiłam Liwuni.


;**