środa, 1 sierpnia 2012

Chrzciny



    Chrzciny Liwuni jak najbardziej udane. ;) Wszyscy zadowoleni, zwłaszcza Liwcia. :)
Atmosfera była przemiła, jedzenie przepyszne, a prezenty przezajebiste. :D
Jestem dumna z mojej perełki. W kościele porozglądała się chwilę, aż w końcu zasnęła. Spała calutką uroczystość... niestety upał wdał się we znaki moim włosom, które od wilgoci pofalowały się... byłam strasznie zła.
Nie wspominając już o tym, że w kościele musieliśmy być o 14.45, a ja o 14.20 jeszcze biegałam w dresach... W rezultacie zdążyłam prowizorycznie wyprostować włosy  i zrobić kreski na górnej powiece. HAHA :D
ale to nic... to w końcu dzień mojej rybeńki. :)

Dziękuję za wszystko <3



<3