sobota, 11 lutego 2012

Christening !!





          Hej kochani !! Od kilku dni mam baaaardzo dobry humor. ;D Nie wiem co jest tego przyczyną... czy słoneczko, czy to, że od następnej soboty już tylko plusowe temperatury, czy to, że w środę zobaczę moją Liwunię u Pana Doktora.... Nie mam bladego pojęcia...
Dziś w nocy złapały mnie (znowu !!) strasznie silne skurcze żołądka... Myślałam, że umieram. :// Nie mogłam sobie poradzić z bólem... Znam chyba przyczynę- otóż moja mała, wredna słodycz, którą noszę w sobie, urządziła sobie o 4 a.m. dancing pod samym mostkiem... Konsekwencją czego, mój biedny żołądek został ściśnięty z obydwu stron do granic możliwości. Kiedy mały dziabąg przesunął się w dół brzucha, bóle automatycznie ustały - Hosanna !! 
Dziś nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić, ale pogoda jest tak piękna, że chyba jednak zmienię swoje plany. Na wiosnę czekam jak nigdy i już gdzieś tam czuję jej charakterystyczne wonie... Byle do marca... potem już szybciutko temperatura zacznie wzrastać, na ulicach znów będzie czysto, krajobraz się zazieleni, a Ja z puchówki  przerzucę się w wiosenną parkę... 


Dziś obiecana, krótka relacja z chrzcin Filipka. Otóż w kościele nie byłam, bo chrzest zaczął się po 18.00, na dworze było ok -20 stopni, a ja wolę pozostać zdrowa... bynajmniej fizycznie. Zostałam z Panią Gosią (mamą Marty), przygotować wszystko do kolacji. Potem już tylko jedzenie, picie, śmiech i kilka godzin w miłej atmosferze. Jedzenie było wyśmienite, alkohol- nie mam pojęcia, ale wiśniowy kompocik na zmianę z Mirindą był pycha. ;D Tort- marzenie. Nie lubię ciast i tortów, ale ten był wyśmienity... 
To nie było wesele, więc relacji z Oczepin nie mogę zdać, więc na tym zakończę mój wywodzik. 


O to kilka zdjęć ze Chrzcin, no i zdjęcie prezentu od Ciotki Luizy...




Prezencik:






Bluza- Zara
Polo- H&M
Polo- H&M
Dresy- H&M


;**