piątek, 4 maja 2012


    Hej skarbeńki !! ;*  Jak wam minął tydzień? Pogoda była bajeczna !!  Nie dało się siedzieć w domu... Obowiązkowy grill zaliczony... marzyłam całą zimę o pysznej karkóweczce z grilla i w końcu ją wymarzyłam. ;D
Jak wiecie 30 kwietnia miałam urodzinki, które co prawda spędziłam w domku, ale za to bardzo przyjemnie. Dziękuję wszystkim za życzenia. ;*
Pokój mam już pomalowany, łóżeczko złożone, pościel ubraną. Dziś mamy wielkie sprzątanie... Prasowałam 2h, myślałam że zwariuję... to takie monotonne zajęcie... Zaraz dalej wracam do porządków, a pracy jest tyle, że nie wiem za co się zabrać... tego co prawda mogłam się spodziewać, bo po 'remontach' zawsze jest trochę do sprzątania...
Sprzątanie, sprzątaniem.... dalej nie mogę powiedzieć, że pokój jest wykończony. Wyrzuciłam obydwa łóżka, zamiast nich stanie u mnie skórzana rogówka z salonu, której miejsce znów zastąpi nowa kanapa... niestety na kanapę musimy poczekać jeszcze ok tygodnia... Komodę również wymieniłam na nową... Tym razem będzie mniejsza, funkcjonalniejsza i co najważniejsze biała. Na nią też muszę czekać do poniedziałku, więc na dobrą sprawę obecnie w pokoju mam tylko łóżeczko i telewizor. :) Dywan i żyrandol kupię dopiero pod koniec maja, więc do absolutnego wykończenia pokoju jeszcze poczekam. 
Jedyne co mnie pociesza, to fakt, że dla Liwci już wszystko kupione. Kilka rzeczy ma jeszcze dotrzeć w poniedziałek kurierem, bo zamawiałam je przez internet. Najważniejsze, że gdy złapią mnie bóle, nie będę musiała się głowić tym, że czegoś zapomniałam kupić... stres z tym związany mam już za sobą... 
W środę byłyśmy u Pana Doktora, który wręcz nakazał mi przyjęcie znieczulenia. Stwierdził, że nie wyobraża sobie mnie rodzącej w bólach... Jestem aż taka słaba? ;D
Powiedział również, że malutka waży ok 3200, z pewnością jeszcze zdąży przybrać, bo nie widać żeby jej się spieszyło do mamusi. Wszystko mam pozamykane. Kolejna wizyta 9 maja. 
Takich zakupów jakie zrobiłam w ciągu ostatnich 3 tygodni, nie zrobiłam przez całe życie... -.-
Co chwilę coś... Idzie oszaleć...
Wiecie co? Muszę stwierdzić, że gdyby nie moja ukochana Mamusia to zginęłabym... poważnie... tyle ile dla mnie zrobiła, poświęciła... ehhhh... nie będę w stanie odwdzięczyć się jej do końca życia.
Wymyśliłam, że zafunduję Mamie botoks bruzd policzkowych... Sama chciała go zrobić, ale szkoda jej było pieniędzy. 
Jakoś chcę podziękować za wszystko co robi dla mnie... za tą miłość, którą mnie darzy... <3


Zadeklarowałam się wam, że pokażę co dostałam na urodzinki. Otóż dostałam mega wysokie platformy Deezee, które chciałam sobie kupić i piękną, lekko plisowaną sukienkę z przedłużonym tyłem. Jest boska !! <3 Platformy mają aż 15,5 cm !! Damy radę, nie w takich butach się chodziło ;D
Zamówiłam też siostrze koturny, przyszły i od razu skradły moje serducho. Siostrze zamówiłam jako pierwszej, gdyż byłam sceptycznie nastawiona co do ich wykonania. Nie ma bata, jak tylko założyła je na nogi, od razu zamówiłam swój rozmiar. Wyglądają bardzo seksownie...
We wszystkim pokażę się jak już urodzę. Póki co jestem spuchnięta. Zatrzymałam wodę i buty ledwo mieszą mi się na stopy... :(








Od Taty jeszcze nie dostałam prezentu, bo jeszcze się nie widzieliśmy... jak dostanę to oczywiście się pochwalę.


PUSS ;**