środa, 9 maja 2012

WYPRAWKA



      Troszkę się dziś zawiodłam na dzisiejszej wizycie... miałam nadzieję, że lekarz oznajmi mi, że już coś zaczyna się dziać, a w zamian za to, usłyszałam, że przed terminem raczej nie urodzę... :(
Za tydzień, na kolejnej wizycie, która przypada w mój termin podobno Pan doktor ma mi jakoś 'pomóc'...
Mam nadzieję, że Liwicia do tego czasu sama zmobilizuje się do wyjścia.
Mam już dość chodzenia z brzuchem :((
Mam obsesję... ciągle myślę o tym żeby już się zaczęło, ciągle o tym mówię... Tak nie mogę się doczekać widoku mojej Kruszynki... chcę żeby już było po wszystkim.
Z jednej strony jestem zniecierpliwiona i podekscytowana, z drugiej czuję strach... strach przed dotąd nieznanym... a skoro to coś nowego, to mój strach jest w pełni uzasadniony. :)


Przespałam licytację pięknego marynarskiego kombinezonu na allegro. :( Pluję sobie w brodę, bo baaardzo mi na nim zależało. Zakochałam się w nim, a tu nici. :(


Póki co to wpierdzielam lody adwokatowe, gram w 'bubelka' na fb i marudzę o tym jak to moja persona ma dosyć ciąży... 


Jak zacznie się coś dziać to postaram się coś napisać... nie wiem czy tu, czy na fb, a może na photoblogu... mimo wszystko na pewno poinformuję. :)


O to część naszej szpitalnej wyprawki. Mam ogromną nadzieję, że o niczym nie zapomniałam...







40 tc <3

;**