poniedziałek, 5 listopada 2012

-.-




           Mam jakąś jesienną deprechę... Moje ciało, nie wspominając już o umyśle, odmawia mi posłuszeństwa. Jakaś wyższa siła nie pozwala mi wyjść z dresu, ani nawet ogolić sobie nóg. Za to jest na tyle perfidna, że ciągle stawia mnie oko w oko z otchłanią lodówki, w której znajdę wszystko na co mogę mieć ochotę. To nierówna, z góry przegrana walka. Przydałby mi się kopniak w tyłek... ktoś powinien mnie za uszy podnieść z kanapy i zmusić mnie do życia. Totalnie wypadłam z rytmu dnia codziennego...
 Nie ogarniam umysłem całego świata zewnętrznego ani wszystkich bodźców wyłaniających się z jego śmierdzących czeluści... napawam się coraz większą obojętnością wobec innych tylko- ludzi.
Ich głupota przeraża mnie do tego stopnia, że nawet nie miewam już refleksji, które by pomagały zrozumieć ich 'durnotyzm' i ograniczenie. Czy na prawdę dane jest mi żyć wśród ludzi, którzy są aż do tego stopnia ciemni? Tak, nazywam ich ciemnotą, bo to określenie, które idealnie nazywa ich całokształt. Na szczęście, nie jestem do nich przykuta na zawsze. Całe szczęście, niedługo się 'odmaluję' z tego obrazka w klimacie coutry. 
Tylko najpierw: niech mnie ktoś obudzi z tej listopadowej hipnozy !!



:x