wtorek, 27 listopada 2012

Ahhh



        Hej kochani :) Wy też czujecie tę magię nadchodzących świąt? 
Ja już ją czuję wszystkimi zmysłami. Nie mogę się już doczekać gwiazdki, bo zamówiłam dla siebie idealny prezent. To będzie moje drugie dziecko i będą go pilnowała jak oczka w głowie. Dla Liwki też na 100% wiem co kupię, więc teraz tylko trzeba trzymać pieniążki. 
Mam typowo konsumencką naturę. Ciągle kupuję. Sprawia mi to ogromną przyjemność. Jakoś w tym czasie się to cholernie nasila we mnie wiecie? Ale dobrze mi z tym. 
Mam dobry humor, mimo że czasem zdarzają się epizody, które delikatnie mi go nadwyrężają... ale to nic... po minucie znów wszystko wraca to normy.

Liwka już sobie raczkuje- stawia po kilka kroczków w raczkowaniu. Jestem z niej taka dumna !!
Do tego gada jak najęta. To u nas rodzinne, więc mogłam się tego spodziewać, ale Liwia mówi ciągle, ciągle, ciągle.
Opowiada jakieś swoje przygody, przy tym robiąc takie miny i tak gestykulując, że można się domyśleć o co jej chodzi. To takie słodkie !! Mam wtedy ochotę ją zjeść. Biedne dziecko nie zdąży dojść do puenty swej wyczerpującej opowieści, a głupia matka już ją łapie i całuje, bo wytrzymać nie może :D hehe


Znalazłam wczoraj zdjęcie Liwki z Gazety Nowomiejskiej :)


Kocham !! <33

a tu możecie zobaczyć co ostatnio złowiłam:

Dla córci:



sukienusia wigilijna- allegro.pl
komplecik- Disney
balerinki- H&M

Dla Mamusi:




kozaki- Stradivarius
body- ASOS
płaszczyk- allegro.pl

<33

piątek, 23 listopada 2012

CZWARTEK

                
              Szekoza w środku tygodnia? Proszę was... przegięcie... :D Kocham was dziewczyny za wczorajszy gangnam style. ;*

             Wiecie co? Uwielbiam się wydurniać. Wczoraj nagrałyśmy z Martą krótką wersję piosenki  'Somebody that i used to know'. :D Jest bezbłędna, tylko szkoda, że na mojej karcie pamięci w aparacie zabrakło miejsca na ciąg dalszy. :/
Kilka osób mnie prosiło żebym dała znać jak będę jechać do Ibizy :D więc daję znać, bo jutro tam będę. 

Idealny makijaż na wieczór? Dla mnie wygląda tak:


Już nie mogę się doczekać rzęs :D




<33


wtorek, 20 listopada 2012

dzień jak co dzień


           Hej kochani !! Co dziś mamy? A tak, wtorek... dzień jak każdy inny w sumie. Ta monotonia mnie dobija. Czuję się cholernie przytłoczona. Z drugiej strony poddałam się gorączce zakupów. Co roku mam taki 'szał'. Jest to koniec listopada- grudzień. Wtedy kupuję, kupuję, kupuję... mam strasznie konsumencką naturę. Chyba właśnie za to prawo do szalonych zakupów kocham święta najbardziej. Do tej pory, nie powiem, wolałam dostawać niż dawać. W tym roku? Tylko wynajduję coraz to nowe prezenty dla Liwki. 3 już mam :) w sensie na 100% je kupię. ;) Co do reszty? W swoim czasie. 
Jeden prezent na najbliższą okazję mam z głowy. Mówię tu o pierwszych urodzinach Filipka. Prezent kupiony, zapłacony, teraz tylko musi przeczekać do 1 grudnia, bo wtedy Marta wyprawia przyjęcie.
I chyba tym oficjalnie rozpocznę czas na szampański nastrój 24/7. Zauważyłam od jakichś kilku lat, że w grudniu nic nie jest w stanie zepsuć mi humoru. Nawet minusowe temperatury, ani to, że kilka razy się poślizgnę, prawie się przewrócę ( na szczęście prawie) i skręcę kostkę (też prawie). Mam plan 6 grudnia ubrać choinkę. W moim domu jest taki zwyczaj, że zawsze choinkę ubieramy wcześniej i chowamy późno, bo dopiero po kolędzie. My po prostu kochamy tą świąteczną atmosferę. Te oglądanie wieczorem telewizji, gdzie z tyłu, za plecami, za oknem prószy śnieg, a w cały salon i przedpokój oświetla tylko delikatne choinkowe światło. Aż czuje się to ciepło. Taki magiczny półmrok- coś niezwykłego. 
Trzeba się jeszcze wyposażyć w kilka zapachów do kontaktów- oczywiście stały schemat- jabłko- cynamon i już mogę szykować rybkę po grecku. Haha :*
Udziela mi się już ten świetny humor. Mimo tego co napisałam na początku notki- chyba widać po mnie, że zaczyna mi się układać nie? 




<33

piątek, 16 listopada 2012

Face



        Hej miśki !! Chcieliście wiedzieć jakich kosmetyków użyłam do makijażu z piątkowego babskiego wieczoru. ;) Ja zazwyczaj ograniczam się do swojej tzw 'bazy'- kosmetyków, których używam na co dzień. Różnica jest taka, że przy wieczornych wyjściach używam ich 'intensywniej'. Robię mocniejsze kreski, bardziej podkreślam rzęsy, maluję usta szminką. :) Nie używam cieni do powiek- szczerze to dlatego, że nie umiem ich używać. :D

Makijaż zaczęłam od oczyszczenia twarzy- Umycia, osuszenia. Kilka machnięć płynem micelarnym- akurat używam próbek z Biodermy, które przychodziły mi w SHINYBOXach. Jestem z nich bardzo zadowolona i na pewno zacznę używać regularnie. 

Następnie kładę niewielką warstwę podkładu. Dlaczego? Otóż, nie lubię mieć tynku na twarzy, przeszkadza mi, czuję kiedy mam za dużo podkładu na buzi... Wróciłam do podkładu L'oreal Paris - True Match N5. To podkład matujący. Kryjący już nie jest mi potrzebny, bo tych niedoskonałości do zakrycia jest bardzo mało. :) Mimo to zawsze będę polecać GOSH X-Xeptional Wear jako najlepszy podkład kryjący jaki miałam. :)
Kolejnym krokiem jest kocia kreska na górnej, ruchomej powiece. Kreskę robię jednym zdecydowanym ruchem, od wewnętrznego kącika oka do zewnątrz, następnie wyciągam ją po za oko lekko ku górze w stronę zewnętrznego kącika brwi. Nie wiem czy to właściwy sposób, ale taki odpowiada mi najbardziej. :)
Użuwam eyelinera L'Oreal Super liner. Kupiłam go w zestawie z mascarą Milion Lashes. Na prawdę warto, więc pytajcie w drogeriach o ten zestaw.
Kiedy już wykonam kreski, zabieram się za pierwsze tuszowanie rzęs. Zaczynam od górnych, potem przechodzę do dolnych. Zanim to zrobię podkręcam rzęsy delikatnie zalotką. Potem nakładam kolejną warstwę, najdokładniej jak potrafię rozdzielając rzęsy. Efekt sklejenia jest moim zdaniem tandetny. Używam maskary L'Oreal Milion Lashes.

Jak zwykle podczas tuszowania ubrudzę sobie tuszem górną powiekę, dlatego maczam patyczek do uszu w płynie micelarnym i delikatnie zmywam tusz z powieki tak, aby nie zniszczyć przy tym kresek. Kiedy już to zrobię maczam czubek gąbki w podkładzie i delikatnie przyciskam na powiece żeby była wyrównana z kolorem reszty twarzy.

Kolejnym etapem są brwi. Do ich wyrównania (od niedawna) używam cieni do brwi. Moim strzałem w dziesiątkę są cienie marki Oriflame. Kolor boski, wosk faktycznie wygładza brwi i nadaje fajny kształt. :) 

Następnie- róż do policzków. Używam różu Rimmel 3 w 1- Summer Fever. Nie przesadzam z ilością, delikatnie muskam kości policzkowe pędzelkiem.

Ostatnim etapem są usta, na które nakładam tylko jedną warstwę szminki. Astor- Rouge Couture.


Kiedy już skończę to zabieram się za włosy...

To na tyle.

<33


poniedziałek, 12 listopada 2012

*_*



         Piątkowy babski wieczór na prawdę udany !! <3

Liwka w swoim cudnym, nowym futerku z Zary, które pryszło do nas w piątek, ale dopiero wczoraj je 
pierwszy raz przymierzyłyśmy. :D Jestem zadowolona, bo na czwartkowej wizycie w olsztyńskim Szpitalu, Pani Doktor od chorób zakaźnych i szczepień powiedziała, że za tydzień wyśle nam pocztą decyzję o szczepieniu Liwki. Musiała tylko zlecić morfologię, którą ostatni raz Liwka robioną miała 30 sierpnia. Badanie immunoglobuliny i krwi obwodowej. Tymi wynikami się będzie sugerować wydając decyzję. :) Cieszymy się, bo Liwka będzie w końcu szczepiona. :D Iwonka w Olsztynie zaciągnęła nas do Alfy, więc nie ubyło się bez małych zakupów dla Liwki i jednego sweterka dla Mamusi. Pozdrawiam wszystkich, którzy  pisali mi, że mnie widzieli- na prawdę nie gryzę, więc następnym razem śmiało można zaczepiać. :)
Jestem coraz bardziej szczęśliwa. W końcu idą święta, a to najlepsza pora na... SZALEŃSTWO ZAKUPÓW. ;D za które nikt mnie nie będzie uważał za wariatkę, która gada z wystawami sklepowymi. Ten nałóg... ;D






futerko- Zara
bluzka- Cool Club
Tregginsy- H&M
Mukluki- H&M


<33



poniedziałek, 5 listopada 2012

-.-




           Mam jakąś jesienną deprechę... Moje ciało, nie wspominając już o umyśle, odmawia mi posłuszeństwa. Jakaś wyższa siła nie pozwala mi wyjść z dresu, ani nawet ogolić sobie nóg. Za to jest na tyle perfidna, że ciągle stawia mnie oko w oko z otchłanią lodówki, w której znajdę wszystko na co mogę mieć ochotę. To nierówna, z góry przegrana walka. Przydałby mi się kopniak w tyłek... ktoś powinien mnie za uszy podnieść z kanapy i zmusić mnie do życia. Totalnie wypadłam z rytmu dnia codziennego...
 Nie ogarniam umysłem całego świata zewnętrznego ani wszystkich bodźców wyłaniających się z jego śmierdzących czeluści... napawam się coraz większą obojętnością wobec innych tylko- ludzi.
Ich głupota przeraża mnie do tego stopnia, że nawet nie miewam już refleksji, które by pomagały zrozumieć ich 'durnotyzm' i ograniczenie. Czy na prawdę dane jest mi żyć wśród ludzi, którzy są aż do tego stopnia ciemni? Tak, nazywam ich ciemnotą, bo to określenie, które idealnie nazywa ich całokształt. Na szczęście, nie jestem do nich przykuta na zawsze. Całe szczęście, niedługo się 'odmaluję' z tego obrazka w klimacie coutry. 
Tylko najpierw: niech mnie ktoś obudzi z tej listopadowej hipnozy !!



:x